Poniżej kilka super fotek, które wykonała dla mnie Iza Popek w NOIDStudio. Iza to wspaniała dziewczyna dzięki której pozowanie było świetną zabawą mimo, że na widok aparatu staje się nieśmiała i sztywna jak kołek. Myślę, że Iza sprawiła coś magicznego (p.s. Ona jest wróżką - magiczną z różdżką) i - udało się!
Oto Mcillo w wydaniu NoidStudio:
Yo!
Dzisiaj zupełnie z innej beczki. Dzisiaj szczypta lektury, którą właśnie skończyłam. Dokładnie 520 stron rozpusty mentalnej z najlepszym kompanem jakim jest książka.
"...Niezależnie od scenariusza, zawsze wyjdzie na jedno, a poszkodowani będziemy my. Dlatego też w żadnym z tych wypadków nie bójmy się stosować naszego chwytu: traktujmy przykrości wyrządzone nam przez ludzi tak samo jak skutki żywiołu. Wiatr wieje, a złośliwi ludzie powtarzają nieprawdziwe plotki - ani jednego, ani drugiego nie powstrzymamy słowami ani myślą. Ani jedno, ani drugie nie poddaje się żadnej władzy, żadnej kontroli. Są to po prostu przejawy działania sił przyrody, pierwotne nie dające się opanować i nienegocjujące z nami warunków zawieszenia broni. One były, są i będą - nikt i nic tego nie zmieni, a już na pewno nie my. Gradient ciśnienia atmosferycznego i kaprysy boga wiatrów zawsze będą powodowały wiatr, a złośliwość i zawiść zawsze będzie skłaniała ludzi do plotek i docinków. Tak się po prostu dzieje i nikt tu nas o zgodę nie pyta..." - Piotr Stankiewicz ("Sztuka życia według stoików")
Jesień umilała mi autobiografia Tysona i "Jego Prawda", bardzo brutalna i mocno przyprawiona melanżem, kobietami, dragami itp. Byłam mocno w szoku jak można lekką ręką rozprowadzić hajs i niszczyć nie tylko przeciwników ale i swoje zdrowie, kondycje...siłę.
Andrzej Gołota podsumował Go bardzo pięknie:
"W tej najważniejszej walce miał wielu przyjaciół, gdy wygrywał rundy, ale kiedy przegrywał, był zupełnie sam." fo real? (Cytat: z książki "Moja Prawda")
Każdy z nas ma pewnie gotowy scenariusz pisany własnym życiem chyba, że jesteś fanem telewizji, facebook'a i pitolenia o tym jakie ono jest brutalne.
Warto przeczytać.
Polecam
iLL
*Zdjęcie środka książki "Moja Prawda" - własność prywatna.
Jaram się. Stało się to, czego się nie spodziewałam - pojawił się ktoś, kto jest rapem z lat 90tych a żyje i wydaje w czasach obecnych, i mi się podoba :) No i jeszcze Kalifornia. Wszystko tutaj się zgadza: płyty, klipy, sława (która mi wyjątkowo nie przeszkadza), poziom, historia, całość razy sto. Uwielbiam "płodność" tego rapera. Fajnie! Naprawdę fajnie, że się pojawił. Kto by pomyślał oglądając całe lata temu "California Love", że ten dzieciak tak namiesza w historii rapu... Można? A proszę bardzo! Niech Wam dupki pourywa!
Siema poniedziałku! I do shit how I want, don't need no blessing XO niggas ain't nothing to mess with Nobody stopping us, oh no we're destined And everybody around you is so basic Beauty Behind The Madness Abel
Każdy kto mnie zna -> wie, że bez własnego świata nut mnie nie ma.
Czuję się jak klucz wiolinowy rapu - jestem prawą ręką basów Zln'a. (Jak szalone jest to?)
Na dobry wieczór Hurricane G bo stęskniłam się jak jasna cholera za dobrym damskim rapem.
Ciekawość mnie zżera dlaczego tylko tyle z siebie dała przez te wszystkie lata...to samo tyczy się wielu wspaniałych kobiet z liryką, flow i smacznym brzmieniem.
Bardzo mi się nie chce spekulować o NICH w rapie bo to nudny temat jest. Są świetne i ciągle mi ich mało. Czasy się pozmieniały... wszystko się zmieniło bo weszły do gry kolejne pokolenia, chłonne floty, uznania i wszystkiego co najlepsze. Respekt gdzieś na samym końcu jest. Kontrowersja go przysłoniła i walka o koronę, a korona leży zakurzona pod hasłem RAP.
Przez ostatnie 3 lata jestem raczej obserwatorem niż kimś, kto regularnie wydaje Lp rok w rok, jak to kiedyś miało miejsce (wyszło takich więcej niż 10szt przez 13lat). Przerwa była mi potrzebna już dawno... tylko próbowałam wydłużyć termin nadejścia. Kiedy robisz cos połowę swojego życia musisz zajrzeć do siebie głębiej, zostawiając przy tym wszystko co ważne. Z boku też warto pooglądać wszystkie dokonania. Rok 2013 był dla mnie przełomem, przecinkiem a raczej grubą linią oddzielającą tamto życie od tego, które mam teraz. Zmieniłam się dość mocno, moje plany się zmieniły, podejście, Rap też się zmienił. Generalnie zmieniło się wszystko :) Nie zostawiłam rapu bo i wyszło kilka sztuk do ludzi jak przystało na nałóg bycia wylewną królewną z krainy zapomnianych MC. Czas się skurczył choć doba nadal ma 24 godziny a rok 365 dni.
Zapisałam trochę zeszytów, powkurwiałam się mocno na komercyjne gówna, przeczytałam trylion książek, i prawie wcale nie przesłuchałam zbyt wielu płyt. Potrzebowałam ciszy w chaosie codzienności. Potrzebowałam staroci, które do dzisiaj są aktualne i mają duszę. Potrzebowałam GO choć trochę mi się znudził. Wiadomo, że Kendricka kupiłam i wałowałam przez tydzień non stop, że śledzę dokonania wielu fajnych kobiet z kraju i zza oceanu, że mam fioła na punkcie starego LL'a, że albumy pokroju The Waters nie mogą zostać ot tak przesłuchane i wyrzucone do kosza nicości. Ale gdzieś po drodze zostawiłam tą nachalność bycia kimś więcej niż JA sama.
I kurwa mać jest mi z tym super dobrze jak za starych dobrych czasów :)
Niech żyje HIP HOP!!!!!