piątek, 2 października 2015

Halo ziemia!

Hurricane G - Neva Give Up




Na dobry wieczór Hurricane G bo stęskniłam się jak jasna cholera za dobrym damskim rapem.
Ciekawość mnie zżera dlaczego tylko tyle z siebie dała przez te wszystkie lata...to samo tyczy się wielu wspaniałych kobiet z liryką, flow i smacznym brzmieniem.
Bardzo mi się nie chce spekulować o NICH w rapie bo to nudny temat jest. Są świetne i ciągle mi ich mało. Czasy się pozmieniały... wszystko się zmieniło bo weszły do gry kolejne pokolenia, chłonne floty, uznania i wszystkiego co najlepsze. Respekt gdzieś na samym końcu jest. Kontrowersja go przysłoniła i walka o koronę, a korona leży zakurzona pod hasłem RAP.
Przez ostatnie 3 lata jestem raczej obserwatorem niż kimś, kto regularnie wydaje Lp rok w rok, jak to kiedyś miało miejsce (wyszło takich więcej niż 10szt przez 13lat). Przerwa była mi potrzebna już dawno... tylko próbowałam wydłużyć termin nadejścia. Kiedy robisz cos połowę swojego życia musisz zajrzeć do siebie głębiej, zostawiając przy tym wszystko co ważne. Z boku też warto pooglądać wszystkie dokonania. Rok 2013 był dla mnie przełomem, przecinkiem a raczej grubą linią oddzielającą tamto życie od tego, które mam teraz. Zmieniłam się dość mocno, moje plany się zmieniły, podejście, Rap też się zmienił. Generalnie zmieniło się wszystko :) Nie zostawiłam rapu bo i wyszło kilka sztuk do ludzi jak przystało na nałóg bycia wylewną królewną z krainy zapomnianych MC. Czas się skurczył choć doba nadal ma 24 godziny a rok 365 dni.
Zapisałam trochę zeszytów, powkurwiałam się mocno na komercyjne gówna, przeczytałam trylion książek, i prawie wcale nie przesłuchałam zbyt wielu płyt. Potrzebowałam ciszy w chaosie codzienności. Potrzebowałam staroci, które do dzisiaj są aktualne i mają duszę. Potrzebowałam GO choć trochę mi się znudził. Wiadomo, że Kendricka kupiłam i wałowałam przez tydzień non stop, że śledzę dokonania wielu fajnych kobiet z kraju i zza oceanu, że mam fioła na punkcie starego LL'a, że albumy pokroju The Waters nie mogą zostać ot tak przesłuchane i wyrzucone do kosza nicości. Ale gdzieś po drodze zostawiłam tą nachalność bycia kimś więcej niż JA sama.
I kurwa mać jest mi z tym super dobrze jak za starych dobrych czasów :)
Niech żyje HIP HOP!!!!!

One Love

Mcillo kill stillo fo real yo!

Brak komentarzy: